W społeczeństwie polskim panuje dość powszechny stereotyp dotyczący działalności żołnierzy zbrojnego podziemia po 1945 r., iż obszary ich działania to tereny wielkich kompleksów leśnych, obszary podgórskie i trudno dostępne.

Wydawać by się więc mogło, że w naszej części kraju, po 1945 r. podziemie niepodległościowe faktycznie nie istniało. Tymczasem również na Kujawach funkcjonowały grupy zbrojne, tworzone spontanicznie przez byłych żołnierzy Armii Krajowej, Batalionów Chłopskich , Narodowych Sił Zbrojnych, a także dezerterów z "ludowego" Wojska Polskiego oraz patriotyczną młodzież, która dopiero wchodziła w dorosłe życie. Dla niej walka z okupantem sowieckim była wyzwaniem, któremu chciała sprostać.

Na obszarze Kujaw i zachodniej Wielkopolski swoją działalność w latach 1945-1947 prowadziły trzy oddziały zbrojne - Jerzego Gadzinowskiego „Szarego”, Gabryela Fejcho „Ognia” i Antoniego Fryszkowskiego „Rysia”.

Oddział "Ognia" w trakcie swojej działalności liczył średnio 20 - 25 żołnierzy, w większości byli to mieszkańcy Sompolna. Operował na terenie 4 powiatów: kolskiego, konińskiego, włocławskiego i obecnego radziejowskiego położonych w dwóch województwach - poznańskim i bydgoskim. W swojej działalności, oddział koncentrował się na akcjach przeciwko placówkom administracji publicznej (urzędom gmin), placówkom MO oraz na akcjach ekspropriacyjnych (mające na celu pozyskanie pieniędzy na działalność organizacyjną). Oddział zajął m.in. Urząd Gminy w Boguszycach (powiat kolski), gdzie spalił akta kontyngentowe, podobne akcje przeprowadzono również w Wierzbniku (pow. kolski) oraz Izbicy Kujawskiej. Rozbił też posterunki MO w Lubrańcu (pow. włocławski), Ślesinie, Kazimierzu Biskupim (pow. koniński), Piotrkowie Kujawskim (pow. radziejowski) i Izbicy Kujawskiej. W celu pozyskania funduszy dla organizacji oddział zdobył m.in. 7 tys. złotych w akcji na wagon pocztowy

7.01.1945 r. na trasie Nieszawa- Sompolno, 3,5 tys. w czasie akcji na stacji kolejowej w Kramsku (16.01.1945 r.), 13,6 tys. w Babiaku (15.02. 1945), 5,3 tys. w Sompolnie, 71 tys. na stacji w Mchowie. Oddział dokonywał również akcji, dzięki którym przejmowano na poczet organizacji cukier, żywność i spirytus. Najczęściej na miejscu akcji dowódca oddziału zostawiał pokwitowanie z pieczątką i podpisem „Ogień”. Po schwytaniu skazany 6.05.1946 r. przez Sąd Okręgowy w Kaliszu na sesji wyjazdowej w Koninie na karę śmierci. Wyrok wykonano 9.05.1946 r. Miejsce pochówku pozostaje nieznane.

Wyczyny "Szarego" były głośne na Kujawach. Każda ich akcja była opisywana przez lokalne gazety, a tego, co nie napisano w prasie, opowiadali sobie ludzie. Pod koniec 1945 r. partyzanci z tego oddziału byli najbardziej poszukiwanymi członkami podziemia przez bydgoskich i włocławskich funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. "Szary", czyli Jerzy Gadzinowski, jeszcze na początku roku uczył się w pierwszej klasie gimnazjum we Włocławku. Nie miał jeszcze 18 lat. Wtedy odnalazł go dawny dowódca z AK i kazał stworzyć zakonspirowany oddział. Gadzinowski rzucił naukę i zajął się partyzantką. Pod swoją komendą zgromadził wkrótce około 20 osób.

Od maja do późnej jesieni wymykał się z licznych obław i pułapek zastawianych przez wojsko, milicję i UB. Wszędzie zostawiał jednak po sobie krwawy ślad. Gadzinowski i jego ludzie zaczęli od rozbrajania milicjantów i pobić działaczy PPR, ale szybko zaczęli wykonywać również wyroki śmierci (funkcjonariusze, UB, MO, sowiecki żołnierz, urzędnicy współpracujący z nową władzą, m.in. wójt Piotrkowa Kujawskiego). Pierwszy sukces w tropieniu oddziału "Szarego" UB odniosła dopiero na początku listopada 1945 r. W czasie obławy wpadł jeden z członków grupy. Zaraz potem we własnym domu został aresztowany drugi z nich. Wtedy Gadzinowski i jego ludzie postanowili opuścić Kujawy. Pociągiem wyjechali do Łodzi. Jeszcze w czasie podróży rozstrzelali funkcjonariusza UB.

Dwa tygodnie później wszyscy wpadli w wyniku obławy w łódzkim mieszkaniu.

Prasa odtrąbiła z wielkim hukiem sukces tamtejszego UB, a władze z procesu członków oddziału postanowiły urządzić wielkie widowisko. Proces zaplanowano w Bydgoszczy w największej sali kinowej w naszym regionie - w "Pomorzaninie". Dwudniowym obradom przysłuchiwał się komplet publiczności, a szczegóły obszernie relacjonowała prasa. Każdy widz przed wejściem musiał kupić bilet. Wyrok zapadł 22 lutego 1946 r. Gadzinowski oraz sześciu jego ludzi - Norbert Michalski (18 lat), Lech Marciniak (19), Wacław Urbański (34), Czesław Gortat (27), Jan Mroczek (34) i Franciszek Przygodzki (22) zostali skazani na karę śmierci. W następnych procesach sąd w Bydgoszczy wydał jeszcze trzy wyroki śmierci na kolejnych członków grupy - Kazimierza Tomickiego, Kazimierza Marciniaka i Stefana Szymańskiego.

W kwietniu 1946 dowódcą oddziału schwytanego "Ognia " został A. Fryszkowski pseud. "Ryś". W czerwcu i lipcu 1946 r. UB rozbił struktury KWP w Koninie. Wtedy Ryś zdecydował o nawiązaniu kontaktu z Narodowym Zjednoczeniem Wojskowym w Bydgoszczy. Oddział Rysia prowadził akcje w powiatach - aleksandrowskim, kolskim, konińskim, rypińskim i włocławskim. Przeprowadził m.in., w czerwcu 1946 r. akcję propagandową i agitacyjną na rzecz 3 razy NIE, w sierpniu 1946 r. zajął transport cukru z kontyngentu na stacji Zaryń , we wrześniu 1946 roku akcję na Samopomoc Chłopską w Wierzbinku, 24 listopada 1946 r. potyczkę zbrojną z Grupą Operacyjną KBW i MO w Lubstówku, w maju 1947 r. akcję na SCh w Mostkach. Ogłoszenie amnestii 22 lutego 1947 r., w którą część żołnierzy Rysia uwierzyła i ujawniła się, osłabiło liczebnie oddział. On sam prowadził działalność zbrojną do lipca, potem wyjechał do Wałbrzycha, gdzie 2 sierpnia 1947 r. został przez bezpiekę aresztowany. W wyniku działań operacyjnych podjętych przez PUBP w Aleksandrowie Kujawskim i nadzorowanych przez WUBP w Bydgoszczy organizacja w sierpniu 1947 została rozbita, a jej członków aresztowano. "Ryś" został aresztowany w sierpniu 1947 w Wałbrzychu, skąd został przewieziony do Bydgoszczy. Skazany 10.11.1947 przez WSR w Bydgoszczy na karę śmierci.

Działalność prowadzona przez wspomniane oddziały musiała być skuteczna i bardzo dokuczliwa dla nowych, komunistycznych władz. Świadczy o tym skala represji, jaką zastosowano przeciw żołnierzom antykomunistycznego podziemia. Aż 36-ciu z tych którzy walczyli na naszych terenach, wymierzono karę śmierci, a 17 wyroków wykonano. Sześć osób zmarło w więzieniach, a 20 innych zginęło w potyczkach z funkcjonariuszami grup operacyjnych "bezpieki", KBW i sowieckich żołnierzy NKWD.

W związku z działaniami "żołnierzy niezłomnych", represjami objęto również ludność cywilną, na obszarze między Nieszawą, Włocławkiem, Kołem i Koninem prawie dwustu mieszkańców otrzymało wyroki skazujące z powodu swoich powiązań z podziemiem zbrojnym. Za współpracę z podziemiem niepodległościowym aresztowano setki osób, wielu z nich złamano zdrowie psychiczne, życie zawodowe i rodzinne.

Z powyższych przykładów jasno wynika , że opór społeczny przeciw władzy sowieckiego okupanta i związanych z nim komunistów polskich był duży i powszechny nawet w środku Polski, a przecież należy pamiętać, że w bardziej sprzyjających rejonach kraju, gdzie łatwiej było się ukrywać i niespodziewanie atakować, opór był znacznie silniejszy, a podejmowane akcje bardziej spektakularne.

Tekst: Maciej Wesołowski

   

 


 

We use cookies

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.