JG  Swoją działalność w latach 40 i 50 XX wieku Józef Górczyński opisał w książce: „Pionierzy szkolnictwa na Pomorzu i Kujawach w latach 1945 – 1950", 1988, pod red. M. Skowrońskiego wydanej przez Instytut Kształcenia Nauczycieli im. W. Spasowskiego, i Oddział Doskonalenia Nauczycieli w Bydgoszczy Związek Nauczycielstwa Polskiego, Ośrodek Usług Pedagogicznych i Socjalnych w Bydgoszczy

Nadszedł pamiętny dzień 20 stycznia 1945 roku, dzień wyzwolenia Radziejowa przez wojska radzieckie. Skończyła się wojna. (...)

Ja jako jeden z tych szczęśliwców, którym udało się przetrwać koszmar wojny i okupacji, owładnięty głęboką refleksją przeżywałem rozterkę – do czego się zabrać? Gdzie się udać? Komu zaproponować swą gotowość do podjęcia natychmiastowej pracy? Czy może wyjechać na Ziemie Odzyskane, ale jak tu pozostawić rodzinę w niezwykle ciężkich warunkach materialnych? Gdzie mogę być najbardziej przydatny? Oto wątpliwości, które trapiły mnie przez pewien czas – rozentuzjazmowanego, lecz i zdezorientowanego po okupacyjnej nocy, szarego obywatela. Pomogła mi jednakże przypadkowa rozmowa na ten temat z jędrnym i o swoistym sposobie bycia robotnikiem (brukarzem z zawodu). Gorąca jego perswazja i gotowość do natychmiastowego zaangażowania się w charakterze woźnego w szkole rozproszyły moje wątpliwości i wahania.

Kilkanaście następnych dni wypełniła nam uciążliwa praca we dwójkę z garstką dzieciaków przy oczyszczaniu pomieszczeń budynku szkolnego załadowanych ogromną ilością makulatury i śmieci. Okazały ten gmach służył bowiem Niemcom kolejno jako koszary, następnie jako szkoła dla dzieci niemieckich i ostatnio jako koszary dla „volkssturmu", którego zadaniem było stawić opór wojskom radzieckim w Radziejowie. Usuwając stosy wszelkiego rodzaju druków niemieckich skrzętnie gromadziliśmy jednostronnie zadrukowane arkusze zdając sobie sprawę, że będą one musiały zastępować zeszyty. Na nich również pisaliśmy teksty do nauki czytania zwłaszcza w klasach niższych. Z nich wreszcie korzystała szkoła w swej pracy kancelaryjnej. Żołnierze i funkcjonariusze MO oczyścili natomiast suteryny z ogromnej ilości amunicji pozostawionej tam przez Niemców. W uprzątniętym budynku brak było jednak umeblowania i sprzętu szkolnego. Apel do rodziców zrobił swoje. Wnet sale zapełniły się stolikami i krzesłami.

W drugiej połowie lutego 1945 roku odbyło się pierwsze posiedzenie Rady Pedagogicznej. Kierownikiem szkoły wybraliśmy najstarszego stażem i wiekiem nauczyciela tej szkoły (od roku 1929) kolegę Tadeusza Krysiaka. Dnia 21 lutego 1945 odbyło się zebranie rodzicielskie, na którym rodzice zapoznali się ze stanem organizacyjnym szkoły, a w następnym dniu rozpoczęło naukę 840 dzieci. Trudzili się nauczyciele, często o chłodzie i głodzie, rozpalając w młodzieży żar miłości do Ojczyzny.

Ten pierwszy oryginalny rok szkolny w Polsce Ludowej zakończyliśmy pomyślnie 21 lipca 1945 roku. W latach 1945-1947 przypadło mi w udziale pełnić rolę przewodniczącego konferencji rejonowej.

W zajęciach pozalekcyjnych oddawałem się harcerstwu. Zorganizowana przeze mnie w 1945 roku drużyna harcerska im. Zawiszy Czarnego wybudowała szopkę (znajdującą się obecnie w radziejowskim muzeum regionalnym). Przedstawienia kukiełkowe, wielokrotnie organizowane w omawianej szopce, przyniosły nam spore dochody, dzięki którym mogliśmy wyposażać szkołę w pomoce naukowe.

Mimo niedostatku i dużych trudności całe grono pedagogiczne pracowało wytrwale, tym bardziej, że dzieci i młodzież, choć o dużej rozpiętości wieku w poszczególnych klasach oraz bez pomocy naukowych i innych przyborów szkolnych, uczyła się z zapałem wykorzystując teksty pisane w domu przez nauczycieli.(...)

W maju przyszło nam przeżyć niezwykle silnie jeszcze jeden dzień, a mianowicie dzień zakończenia wojny, obwieszczony w naszym miasteczku biciem dzwonów w tutejszych kościołach i wyciem syreny strażackiej.

Ciężkie warunki materialne ludności miasteczka nie pozwalały większej części absolwentów szkoły podstawowej na kontynuowanie nauki. Fakt ten mobilizował mnie do działania w kierunku utworzenia w Radziejowie szkoły średniej. W wyniku pertraktacji z przedstawicielami miejscowych władz samorządowych, a zwłaszcza dzięki wielkiej przychylności wójta gminy Radziejów – Leona Polanowskiego (...) już we wrześniu 1945 roku 74 uczniów rozpoczęło naukę w Samorządowym Gimnazjum Koedukacyjnym w Radziejowie.

Spora część kadry pedagogicznej tej szkoły rekrutowała się spośród nauczycieli szkoły podstawowej. Zaangażowany do nauczania historii w szkole średniej, w 1946 roku podjąłem pięcioletnie studia w Instytucie pedagogicznym (Studium Zaoczne) w Warszawie, które ukończyłem w 1951 roku uzyskując dyplom uprawniający do nauczania historii i języka polskiego w szkołach średnich. Załącznikiem do tego było koperta z Ministerstwa Oświaty z nagrodą w wysokości 1 tysiąca zł. Była to rekompensata za wytrwałość dla każdego z absolwentów, który pomyślnie, w wyniku samozaparcia, studia te ukończył. Na Wydziale naszym niestety z 36 osób dotrwało do końca 7.

Gimnazjum radziejowskie szybko się rozwijało i w 1949 roku otrzymało nazwę Prywatnej Szkoły Licealnej Miejskiej Rady Narodowej w Radziejowie, a następnie w wyniku usilnych starań dyrektora nastąpiło w tymże roku upaństwowienie tej placówki, do dziś spełniającej z pożytkiem swą rolę.

Szkoła ta nie była w stanie wchłonąć wszystkich zgłaszających się absolwentów miejscowej i ościennych szkół podstawowych. Zaszła konieczność zorganizowania jeszcze jednej szkoły, zawodowej, na terenie Radziejowa.

Po uzyskaniu aprobaty ze strony ówczesnego sekretarza Komitetu Miejskiego PPR Władysława Wojciechowskiego i wyrażeniu zgody przez dyrektora Władysława Sławińskiego na zlokalizowanie szkoły zawodowej w budynku Gimnazjum oraz podjęciu uchwały przez Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Radziejowie w dniu 10 września 1947 roku o zapewnieniu środków na działalność gospodarczą szkoły, 15 września 1947 roku otrzymałem dekret przenoszący mnie ze szkoły Podstawowej do Publicznej Szkoły Średniej Zawodowej w Radziejowie oraz nominację na dyrektora tej placówki.

Środki na działalność pedagogiczną zapewniało Kuratorium Okręgu Szkolnego Pomorskiego w Toruniu. Po przeprowadzeniu werbunku młodzieży i zaangażowaniu 4-ch nauczycieli dochodzących, 17 września 1947 roku nastąpiło uroczyste otwarcie Szkoły, jako pierwszej w dziejach tutejszego miasta placówki tego typu.

W pierwszym roku jej działalności istniały dwie klasy. Nauka teoretyczna odbywała się w szkole 3 razy w tygodniu w godzinach popołudniowych, natomiast w trzech pozostałych dniach (obowiązywał 6 dniowy tydzień nauki, przyp. AG) młodzież odbywała praktyczną naukę zawodu w warsztatach rzemieślniczych względnie uspołecznionych zakładach pracy (w różnych zawodach). Wielki wysiłek zespołu pedagogicznego oraz zapał młodzieży przyniosły pozytywne rezultaty zyskując szkole coraz większą popularność i uznanie tutejszego społeczeństwa i władz miejscowych, które przydzieliły nam – mimo kłopotów mieszkaniowych – duży piętrowy budynek (obecnie mieści się w nim m.in. sklep Avans, przyp.AG). Po przeprowadzeniu kapitalnego remontu i adaptacji budynku mieliśmy już własną bazę lokalową z kilkoma salami lekcyjnymi, kancelarią, salą rekreacyjną, kuchnią i jadalnią. Urządziliśmy internat dla 20-stu uczniów, który stał się niezbędny już po upaństwowieniu szkoły w roku 1949.

W związku z brakiem własnych warsztatów mechanicznych, w których obowiązani byliśmy teraz prowadzić systematycznie praktyczną naukę zawodu w specjalności ślusarza, wydzierżawiliśmy dość obszerny warsztat tego typu wraz z jego urządzeniem.

Ponieważ ten stan rzeczy nie mógł trwać długo, trzeba było myśleć o własnych warsztatach. Zrealizowanie tego zadania we własnym zakresie, systemem gospodarczym, nastręczało wiele kłopotów, jednakże dzięki chłopskiemu uporowi, z jakim dążyliśmy do załatwienia tej sprawy, odnaleźliśmy we wsi Szostka bezpański barak drewniany o wymiarach 40m x 8m, który w czynie społecznym – za zgodą wójta z Czołowa – został starannie zdemontowany przez naszych uczniów, a następnie w jednym dniu przewieziony do Radziejowa. Tu, pod nadzorem jednego fachowca według specjalnie opracowanego planu, zlokalizowaliśmy go tuż obok szkoły.

Trafnie zaplanowane, funkcjonalne rozwiązania wnętrz baraku, dobre ocieplenie, wybudowanie własnego ujęcia wody i lokalnego wodociągu oraz wyposażenie stanowisk roboczych w warsztatach wprawiło w zdumienie nawet tak wymagającą osobę, jaką była Bronisława Spaliny – ówczesny wizytator Kuratorium. Należy nadmienić, że wszystko to robiliśmy we własnym zakresie, w czynie społecznym z uczniami, korzystając z pomocy fachowców tylko w wypadkach koniecznych. Sami również wyposażyliśmy sypialnie internacie w łóżka piętrowe, które zbijaliśmy z desek podłogowych wygospodarowanych z ustawionego baraku, w którym zamiast podłóg w niektórych pomieszczeniach zastosowaliśmy posadzki betonowe. Z biegiem czasu nasza szkoła rozrastała się bardzo dynamicznie, (...)".

Wybrała Agnieszka Górczyńska

cdn